20 lutego 2014

Komiks czy graphic novel?

Komiksy, zwane też graphic novel, zdobywają coraz większą popularność. W Polsce jest wiele bibliotek, które stworzyły komiksowe kolekcje a nawet "oddziały ds. komiksów". Przykłady: Kolekcja Komiksów Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu, Pracownia Komiksowa WiMBP w Gdańsku czy Małopolskie Studio Komiksu. Wszystkie te inicjatywy popularyzują komiks i walczą o to, by nie postrzegano go stereotypowo jako historii z obrazkami przeznaczonej głównie dla dzieci, ale dostrzegano w nich ambitne artystycznie i literacko projekty.
Stąd wprowadzanie nazw typu "powieść graficzna". To właśnie nazwa graphic novel pozwoliła komiksowi niemieckiemu zaistnieć i znam ludzi, którzy twierdzą nawet, że publikacje takie jak Kleiner Tod Thomasa Kriebauma nie są komiksem lecz właśnie graphic novel. Jest to próba podkreślenia "wyższości poziomu".

Czy rzeczywiście konieczna? Nie wiem. Dla mnie to taki sam komiks - po prostu skierowany do innego odbiorcy, dorosłego, a więc i do jego potrzeb dostosowany. Wprowadzając taki sztuczny podział na "dorosłe" (artystyczne, na wysokim poziomie, niezwykłe) i "dziecięce" (rozrywkowe) komiksy, możemy doprowadzić do tego, że wspaniali artyści nie będą chcieli tworzyć komiksów dla dzieci i rozrywki, by nie dać się zaszufladkować, a że popyt na komiks dla dzieci i rozrywki będzie, będą się brać za niego szemrane typki.
Podobnie "prawdziwi" pisarze nie opowiadają już historii, a "prawdziwi" kompozytorzy - jak np. Penderecki - wystrzegają się łatki muzyki filmowej (wspomniany Penderecki podkreśla na każdym kroku, że muzyka z filmu Lśnienie nie powstała dla filmu tylko dla wyższych celów). Z wielką szkodą dla filmu, muzyki i literatury - potem mamy biadolenie nad brakiem literatury środka (do poczytania, ale nie kiczowatej).
Dlatego na tym blogu konsekwentnie będę używać słowa komiks na historie "z dymkiem". Lub bez.

A póki co zapraszam do oglądania wystawy "Neue Meister - aktuelle Graphic Novels aus Deutschland" (DO KOŃCA LUTEGO) oraz odwiedzania naszej komiksowej półki w Bibliotece Niemieckiej. Znajdziecie na niej najprzeróżniejsze komiksy - dla dzieci, dla młodzieży, dla dorosłych, kolorowe, czarno-białe, wesołe i smutne, reportaże, kryminały, adaptacje literackie i inne pomysły szalonych niemieckich twórców, którzy nie słabną w wymyślaniu nowych form i środków.

Dziś szczególnie polecam wspomniany wyżej Kleiner Tod Thomasa Kriebauma - mistrza czarnego humoru "ostatniej chwili".

Ze strony: www.derkriebaum.at
























Anioł śmierci to nie żaden Joe Black, tylko mały, ubrany na czarno człowieczek. Kostucha Kriebauma przypomina raczej akwizytora. Cierpliwie puka do wyznaczonych drzwi, by odebrać swoją ofiarę. Śmierć w jego wykonaniu nie jest tragiczna, raczej tragikomiczna, a najczęściej po prostu absurdalnie śmieszna. Czasem rykoszetem śmiechu oberwie sama śmierć. Kostuszek przychodzi nie tylko po ludzi - z taką samą obojętnością i urzędniczą skrupulatnością uśmierca ludzi, kotki i plemniki. Nie pogardzi nawet piłką nożną. Bo liczy się ilość, a liczby muszą się zgadzać.

Dla apetytu - próbka. Jak zobaczycie, Kostuszek jest mało wymowny, więc nie musicie znać perfekcyjnie niemieckiego, by dobrze się bawić, czytając ten komiks:
PRÓBKA DOSTĘPNA TUTAJ

A po więcej zapraszam do Biblioteki Niemieckiej. Zamówić książkę można tutaj.